Patrycja |
Wysłany: Nie 16:51, 21 Sie 2005 Temat postu: ROZMNAŻANIE: |
|
ROZMNAŻANIE:
Hodowla królików, a nawet odchowanie tylko jednego miotu, wymaga podjęcia pewnych decyzji, które trzeba przemyśleć dużo wcześniej.
Podczas odchowu młodych matka potrzebuje spokoju. Niepokojona opuszcza lub uśmierca swoje dzieci. Trzeba więc na pewien czas zrezygnować z pieszczot i zabaw.
Młode króliki potrzebują dużo miejsca, aby się wyszaleć. My zaś będziemy musieli mieć na oku nie jedno zwierzę, lecz kilka żwawo buszujących po mieszkaniu.
Niezbędna jest także większa klatka. Być może nie dla każdego zwierzątka znajdzie się zaraz nabywca; aż do tego czasu musimy młodym zapewnić dobre warunki. Prócz miejsca króliki potrzebują również więcej paszy, zwłaszcza że szybko rosną. Wiąże się z tym i to, że brudzą oczywiście bardziej niż jeden królik. Czyszczenie klatki będzie więc wymagać dużo więcej czasu.
Jeśli jesteśmy przygotowani na te wszystkie poświęcenia, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby rozpocząć hodowlę.
Królicze wesele:
Przed skojarzeniem dwóch królików trzeba wiedzieć, że zawsze samiczkę trzeba dosadzić do samca, nigdy odwrotnie. Nawet samica w rui na własnym terenie traktuje samca jak intruza, gryzie go i drapie. W obcej klatce jest niepewna i bez walki dopuszcza do zbliżenia.
Jeśli mamy tylko samicę, to trzeba ją zanieść do krycia do hodowcy lub osoby mającej odpowiedniego samca. Ruję u samicy poznaje się po lekkim obrzmieniu i zaczerwienieniu zewnętrznych narządów płciowych, a także po niespokojnym zachowaniu: grzebaniu w klatce i próbie budowy gniazda.
Samiec wita samicę w rui charakterystycznym pomrukiem. Kica potem wokół niej ze specyficznie wypiętym zadem, może też opryskać ją moczem, aby zaznaczyć, że jest to jego partnerka. Samica gotowa do krycia wyciąga ciało i przysiada, unosząc zad. Samiec naskakuje na nią
i trzyma się mocno jej futra na karku. Czasami w ostatniej chwili samica ucieka, jeśli jednak przyjęła samca, to po kryciu osuwa się on na bok
i leży wyczerpany przez pewien czas, gwałtownie oddychając. Samicę można wówczas zabrać.
Wykot i odchów młodych:
Nawet jeżeli krycie było skuteczne, samica po kilku dniach znów wykazuje niepokój, wyrażający się grzebaniem i budowaniem gniazda. Kotna samica potrzebuje nie tylko bardzo rozważnego żywienia, ale przede wszystkim spokoju. Nie należy podnosić jej (chyba że jest to absolutnie konieczne) ani przesuwać klatki w inne miejsce. Trzeba dawać jej dostateczną ilość wody do picia oraz dużo słomy i siana, z których wybuduje sobie gniazdo. Można wstawić do klatki skrzyneczkę, w której króliczka chętnie urządzi gniazdo. Będzie się tam dobrze czuła, jako że króliki są przecież mieszkańcami nor.
Ciąża trwa 28-31 dni. Brzuch samicy w tym czasie bardziej lub mniej powiększa się, w zależności od liczby młodych. Na tydzień przed wykotem króliczka zaczyna wyskubywać sobie puch z brzucha i wyściełać nim gniazdo, aby zapewnić nagim i ślepym młodym ciepłe podłoże.
Po nagłej szczupłości króliczki poznajemy, że nastąpił wykot. Przez kilka dni po nim trzeba być szczególnie ostrożnym, aby nie zakłócić jej spokoju.
Jeden lub dwa dni po wykocie powinno się delikatnie przyciągnąć uwagę króliczki dając jej paszę lub głaszcząc ją, gdy znajduje się poza gniazdem. Wtedy także można ostrożnie skontrolować miot. Nie należy młodych brać do rąk, ale wyjąć martwe zwierzęta i ewentualnie resztki łożyska. Zobaczymy gniazdo pełne różowych, całkowicie bezradnych stworzonek, które w ciągu następnych tygodni porosną futerkiem i staną się żywymi skoczkami. Ich liczba zależy od rasy. Rasowe miniatury kolorowe rzadko rodzą więcej niż 4 młode, nierasowe małe króliki do 8,
a większe nawet do 12.
Nie należy stale zaglądać do gniazda, nawet jeśli mamy do niego dobry dostęp. Tylko jeden raz w ciągu dnia można rzucić okiem na miot. Ciągła obserwacja gniazda może doprowadzić do tego, że samica porzuci swoje potomstwo.
W przeciwieństwie do innych zwierząt młode króliki ssą matkę tylko raz dziennie, ale za to dłużej. Przez trzy tygodnie żywią się wyłącznie mlekiem matki, potem można zacząć podawać im stałą paszę.
W wieku 6 tygodni można je odsądzić od matki, lepiej jednak poczekać jeszcze dwa tygodnie po odsądzeniu, zanim wyprawi się je z domu.
Co robić w razie śmierci samicy?
Może się zdarzyć, że osłabiona wykotem lub chorobą karmiąca króliczka padnie i pozostawi gniazdo pełne głodnych maluchów. Co czynić
w takim wypadku? Jeżeli młode nie mają jeszcze tygodnia, to małe są szansę utrzymania ich przy życiu. Starsze można odchować na butelce lub rzadziej, powierzyć mamce.
Mamkę trzeba znaleźć u innego hodowcy, jeśli sami nie mamy drugiej karmiącej samicy. Co najmniej pół godziny trzeba ją trzymać z dala od jej gniazda z młodymi, do którego należy włożyć osierocone króliki, aby nabrały zapachu nowego gniazda. Obco pachnących młodych mamka nie zaakceptuje, a może je nawet zabić.
Po upływie wyznaczonego czasu samicę można dopuścić do młodych. Jeśli zachowuje się całkiem spokojnie i opiekuje się mieszanym towarzystwem, można uznać, że próba się powiodła. Jeżeli jest niespokojna, trzeba jeszcze około godziny uważnie ją obserwować, czy nie rozpozna podrzutków i nie zaatakuje ich. Króliczka nie liczy, rzecz jasna, swoich dzieci. Wszystkie młode pachnące jej gniazdem uważa za własne. Nie można jednak dowolnie zwiększyć liczby jej wychowanków. Króliczka, która sama ma dużo młodych, nie będzie w stanie wychować dodatkowych. Najlepiej, jeśli ma tylko jedno lub dwoje młodych.
Jeżeli króliczka nie przyjęła obcych młodych, kilka godzin później można spróbować jeszcze raz. Kiedy i to zawiedzie, trzeba spróbować odchować młode samemu, karmiąc je z butelki. Rzadko się zdarza, żeby młode króliki odchowała np. karmiąca kotka, która musiałaby być wybitnie spokojna i tolerancyjna. Musimy więc zdobyć małą buteleczkę ze smoczkiem, np. taką, jaką można kupić dla lalek. W razie potrzeby dobrze zdaje egzamin także pipetka. Małe trzeba przyzwyczaić do ssania smoczka lub pipety, co wymaga trochę cierpliwości. Pokarmem może być mleko dla niemowląt lub w ostateczności niesłodzone mleko skondensowane rozcieńczone wodą w stosunku 1:1 i wzbogacone preparatami witaminowymi. Rosnącym młodym podaje się dodatkowo kleik owsiany i sok z marchewki.
Na wszelki wypadek trzeba zasięgnąć porady lekarza i pokazać mu osierocone młode króliki. Z pewnością pomoże on nam swoją fachową wiedzą.
Zdania są podzielone co do tego, ilu posiłków w ciągu dnia potrzebują młode. Króliki dzikie i domowe karmią je w zasadzie tylko raz na dobę, toteż jednorazowe karmienie wydaje się najbardziej naturalne. Czasami zaleca się dawać słabym młodym mniejsze ilości mleka 4-6 razy dziennie.
Młode króliki potrzebują bardzo dużo ciepła. Najlepszym źródłem ciepła jest termofor podłożony pod gniazdo i regularnie napełniany wodą
o temperaturze nie przekraczającej 32°C. Podawany pokarm musi mieć temperaturę ciała, podobnie jak dla niemowląt.
Po posiłku każdemu króliczkowi trzeba masować brzuszek. Zastępuje to lizanie przez matkę, która w ten sposób pobudza perystaltykę jelit potomka. Zaniechanie tej czynności mogłoby wywołać u młodych zaburzenia w trawieniu, prowadzące nawet do śmierci.
Króliczki odchowane za pomocą butelki są szczególnie dobrze oswojone i silnie przywiązane do opiekuna. Bardzo trudno będzie się więc z nimi rozstać.
Co z potomstwem?
Co zrobić z dziećmi króliczymi? W idealnym układzie już przed wykotem, a nawet przed kryciem, szuka się odbiorców.
Trzeba zapytać znajomych, przyjaciół, sprzedawców w sklepach zoologicznych, czy są zainteresowani młodymi królikami. Jeżeli mamy królika rasowego, także hodowca może być nimi zainteresowany, zwłaszcza jeśli ich ojciec należy do jego stada hodowlanego.
Zaprezentujmy w sklepie zoologicznym matkę, jeśli jest to rasowa miniatura. Sprzedawca niechętnie kupuje kota w worku, czyli nierasowego królika, którego z powodu wielkości nie można uznać za miniaturowego. Prawdziwe miniatury sprzedają się lepiej, są więc bardziej interesujące.
Jeżeli odbiorcy szukamy przez ogłoszenie, zaprośmy go, aby obejrzał już 4-tygodniowe króliczki i pozwólmy mu wybrać wtedy zwierzę, które odbierze dopiero 4 tygodnie później. W ten sposób chronimy swoje młode króliki przed nieodpowiedzialnymi kupującymi, którzy szybko tracą zainteresowanie nabytymi zwierzątkami. Ci, którzy są gotowi poczekać jeszcze 4 tygodnie na królika, są najczęściej rzeczywiście poważnie zainteresowani i przyjdą znów.
I jeszcze jedno. Młodych królików nie oddawajmy za darmo chętnym z ogłoszenia! Może się zdarzyć, że zgłosi się właściciel terrarium szukający pokarmu dla swoich pytonów. Węże są wprawdzie pięknymi zwierzętami i chcą żyć, ale nasze króliczki nie muszą skończyć w ich paszczach, prawda? Z całym spokojem żądajmy pieniędzy za młode! Przyjaciel zwierząt nie będzie się targować.
Matriał pobrany ze strony http://www.kroliki.friko.pl/ |
|